ZAWSZE NA WAKACJACH

Najdziwniejsza, unikatowa, inspirująca. La Pedrera. Byliśmy winni jej ten wpis już dawno temu bo to dzieło nawet jak na Gaudiego wyjątkowe. Jeżeli interesuje Cię historia powstania tej dziwnej kamienicy lub planujesz ją zwiedzić ten wpis jest dla Ciebie.

SKĄD POMYSŁ?

Nazywano ją najpierw Casa Milà od nazwiska jej pierwszego właściciela i fundatora – Pere (Piotra) Milà. Ten znany barceloński bon vivant, polityk i przedsiębiorca wymyślił sobie wybudowanie kamienicy na działce na rogu alei Passeig de Gràcia i Provença. Wszedł w jej posiadanie poprzez swoją żonę Roser Segimon, która z kolei odziedziczyła ją po swoim bogatym zmarłym 5 lat wczesniej mężu.

Casa Milà miała być odważną choć elegancką kamienicą przy jednej z najdroższych ulic w Barcelonie, Passeig de Gràcia. Milà chciał przyciągnąć tych, którzy chcieliby mieszkać przy tej alei ale niekoniecznie było ich stać na wybudowanie całego domu – lekarzy, prawników, kupców. To już wtedy, a mówimy o początkach XX w., aleja była piaskownicą, w której bawili się barcelońscy bogacze. Konstruowano tu wiele i odważnie, właściwie cała ulica jest jedną wielką perłą modernizmu.

GAUDI

Wybór architekta nie był przypadkowy, padło na inżyniera z katalońskiego Reus ale zamieszkałego na stałe w Barcelonie. Antoni Gaudí, bo o nim mowa, właśnie kończył przebudowę smoczego domu Casa Batllò, w swoim dorobku miał chociażby Casa Vicens,  a wtedy pracował równocześnie nad osiedlem Park Güell, wieżą Bellesguard, przebudową katedry w Palma de Mallorca no i przede wszystkim budowaną od ponad 20 lat bazylikę Sagrada Familia. Nie można więc powiedzieć, że Pere Milà nie wiedział na co się decydował wybierając Gaudiego na realizatora swojej wizji. A mimo to współpraca z mistrzem go przerosła.

Musisz wiedzieć o kilku rzeczach na temat Gaudiego – jak wielu wybitnych artystów w historii nie miał on najłatwiejszego charakteru pod słońcem. Znany był na przykład z tego, że lubił gdy do niego należało ostatnie słowo. Gdy plac budowy Sagrady Familii odwiedzał król Hiszpanii Gaudí podobno odmówił rozmawiania z nim po kastylijsku, wolał po katalońsku. Nie interesowały go też pieniądze, ani swoje ani cudze. Miał szczęście trafiać na patronów, którzy nie liczyli się z groszem (przede wszystkim Eusebi Güell), ale Pere Milà nie miał tak nieograniczonych funduszy jak wieloletni przyjaciel i impresario Gaudiego.

PROBLEMY

Gaudí nie miał łatwego charakteru. Przekonany o swojej wielkości nie przejmował się ani wytycznymi Mili ani urzędu miasta, które z powodu braku odpowiednich pozwoleń nakładało na właściciela obiektu kolejne kary. Budynek wylewał się na chodnik, władze domagały się spiłowania jednego z filarów fasady. Gaudí jednak temu wyrokowi się nie podporządkował i tak słynną „nogę słonia” możemy podziwiać do dziś.

Kłócił się też z Milą chociażby na temat wystroju wnętrz. Czarę goryczy przelał jednak ich spór o dach, ponieważ Pedrera była według miasta za wysoka i chciano ukarać Milę wielką grzywną za niestosowanie się do wytycznych. Tymczasem plan Gaudiego szedł w zupełnie innym kierunku – zamiast obniżyć budynek zaproponował umieszczenie na dachu wielkiego pomnika Matki Boskiej z Rosario w wykonaniu jego ekscentrycznego przyjaciela Carlesa Maniego. Tego było już za dużo Mili, który bał się reakcji władz miasta oraz ludu – w Barcelonie panowały wtedy silne nastroje antykościelne. Pokłócony z Milą Gaudí porzucił budowę, a cała sprawa zakończyła się w sądzie, który przyznał Gaudiemu honorarium oraz odszkodowanie. Ten fakt zrujnował Milę, który miał problem z utrzymaniem domu. Początek budowy datuje się na 1906 r., na samo pozwolenie na wynajem mieszkań czekał prawie 2 lata, a kiedy wreszcie je dostał w 1912 r. to okazało się, że Barcelończycy wcale… nie chcą tam mieszkać.

Bo kiedy zdjęto wreszcie rusztowania dookoła budynku oczom Barcelończyków ukazał się przedziwny twór, którego fasada pływa, wewnątrz nie ma żadnych kątów prostych, a całość zrobiona jest jak gdyby z kamienia. Właśnie przez ten fakt dom dostał pseudonim

La Pedrera, czyli po hiszpańsku „kamieniołom”. To niepochlebne określenie przetrwało do dziś i jest oficjalną nazwą kamienicy. Sam Gaudí natomiast stał się szybko obiektem drwin w katalońskich gazetach, a jego ekscentryczność nie dodawała mu sympatii. Jak się okazało La Pedrera była ostatnim świeckim dziełem architekta, który od tamtej chwili zajął się już tylko budową Sagrady Familii, którą opiekował się aż do śmierci w 1926 r. To też wtedy Barcelona zdała sobie sprawę kogo traci – Gaudiego żegnały tłumy.

CZYM WŁAŚCIWIE JEST TEN BUDYNEK?

Casa Milà była budynkiem przełomowym. Mogła pochwalić się jednym z pierwszych w Barcelonie parkingów podziemnych. Miała system centralnego ogrzewania co do tej pory nie jest standardem w całej Barcelonie. Jednak to, co najbardziej wyróżnia ją ze wszystkich innych budynków świata jest jej unikalna bryła. Wyobraźnia Gaudiego była tak bogata, że prawdopodobnie nie inspirował się jedną rzeczą, a raczej połączył kilka elementów w jeden. Mnie osobiście La Pedrera przypomina skały zeszlifowane przez wiatr i wypłukane przez wodę morską, jej żelazne balkony mogą być wodorostami albo pianą morską. Jej parter wewnątrz przypomina podwodną jaskinię, a zielonkawy kolor pierwszego holu i bogata roślinność przypomina amazońską dżunglę.

W całym domu podobno nie ma ani jednego kąta prostego (albo do tej pory nikt go jeszcze nie znalazł, co na jedno wychodzi). La Pedrera to szczytowe osiągnięcie Gaudiego, który mawiał, że jeżeli czegoś nie ma w naturze to nie ma się co tym przejmować. W związku z czym linie proste i geometryczne konstrukcje nie znalazły miejsca w żadnym miejscu domu. 

ZWIEDZANIE CASA MILA

Kamienica ma aż 8 pięter więc naturalnie nie będziesz zwiedzać jej całej. Na początku przejdziesz się po dolnych kondygnacjach – pierwsze piętro, tzw. planta noble, zajmowała rodzina Milà. Sama Roger Segimon mieszkała tu aż do swojej śmierci w 1964 r.  Wyższe piętra teraz są wynajmowane np. na firmowe eventy, więc wsiądziesz w windę, która wywiezie Cię do najciekawszej części domu, którą niewątpliwie jest dach.

Znajdziesz tu wiele dziwnych posągów, które nazywa się strażnikami kamienicy, chociaż w dużej mierze pełnią po prostu funkcję kominów. Zwróć uwagę, że dziwnie wyglądające kominy są charakterystyczne dla wielu domów Gaudiego, znajdziesz je chociażby w Palau Güell czy Casa Vicens. Strażnicy nadają Pedrerze wygląd bardziej z filmu science fiction niż kamienicy sprzed ponad stu lat. Nic dziwnego, że podobno ich wyglądem inspirował się George Lucas tworząc stormtrooperów Vadera w Gwiezdnych Wojnach. Inne kominy są z kolei przyozdobione zielonym szkłem z potłuczonych butelek po cavie – katalońskim szampanie.

Jeden z łuków na dachu Casa Milà nakieruje Cię dokładnie na Sagradę Familię, dla której Gaudí porzucił Pedrerę. Z kolei kiedy spojrzysz w dół zobaczysz dwa kratery, które tworzą prześwit w dachu aż do samego parteru – to dzięki nim do mieszkań docierało światło słoneczne. Z dachu widać też dobrze samą Passeig de Gràcia czy wzgórze Tibidabo.

Z dachu zejdziesz w dół aby zwiedzić poddasze i wiernie odtworzone mieszkania, które umeblowane są w klimacie z epoki. Na samym dole skończysz zwiedzanie na wielkim sklepie z pamiątkami gdzie znajdziesz wszystko, co związane z Barceloną – jest to jeden z najlepiej zaopatrzonych gift shopów w mieście. Zwróć uwagę na krzesła, które są tam wystawione na sprzedaż – projektował je sam Gaudí.

Na koniec polecamy zatrzymać się na coś do picia w kawiarni La Pedrera, która cieszy się bardzo unikalnym wnętrzem, a na jednej ze ścian wisi dużo starych zdjęć z Pedrery czasów Gaudiego czy nieistniejącej już kawiarni Torino.

Cafè La Pedrera klimatyczne kawiarnie Barcelony
Cafè La Pedrera

BILETY

Niestety, ponieważ La Pedrera jest własnością prywatną bilety nie należą do najtańszych. W momencie pisania tego tekstu czyli w lutym 2019 r. kosztują one 28 EUR dla osoby dorosłej, 15,50 EUR dla dzieciaków 7-12 lat i są darmowe dla dzieci młodszych niż 7 lat. Moim zdaniem warto wydać te pieniądze chociażby dlatego, że z dołu nie widać zupełnie niesamowitego dachu budynku.

WAŻNE! Kup bilety online, w kasie na miejscu kosztują one 3 EUR więcej i trzeba stać po nie w kolejce!

Bilety kupisz TUTAJ

Jeżeli zainteresował Cię ten tekst zapisz się do naszego newslettera a będziesz dostawać nowe wpisy bezpośrednio na swoją skrzynkę mailową!

W Barcelonie mieszka od 2015 r. Barça bloger na 9CAMPNOU, przewodnik po mieście, stały bywalec Camp Nou i założyciel oficjalnego fan clubu FC Barcelony „Penya Blaugrana de Lodz”

ZOSTAW KOMENTARZ

Wpisz swój komentarz
Wpisz swoje imię